Katarzyna Pinkosz, Wprost: Wspiera pani pacjentów z wieloma chorobami, a jak to się stało, że zaczęła pani pracować z osobami z chorobą otyłościową?
Adrianna Sobol: Od lat pracuję z pacjentami chorymi na otyłość, to wyjątkowa grupa, która wymaga wsparcia, psychoedukacji, poradzenia sobie ze stygmatyzacją, która wciąż funkcjonuje w naszym społeczeństwie. Pacjenci, lekarze, społeczeństwo muszą zrozumieć, że choroba otyłościowa jest chorobą, a nie defektem estetycznym. W swojej pracy jako psycholog zdrowia na co dzień pracuję z osobami chorymi przewlekle, także z chorobą otyłościową i widzę ogromną potrzebę wsparcia, edukacji.
Niejednokrotnie osoby chorujące na otyłość zmagają się z niełatwą drogą po zdrowie, o zdrowie, a jedocześnie zmagają się z zaburzeniami emocjonalnymi, depresją, a także z zagubieniem, gdzie szukać profesjonalnego wsparcia.
Pacjenci chorujący na otyłość potrzebują wsparcia psychologicznego: również po to, żeby się leczyć?
Droga po zdrowie oraz leczenie choroby otyłościowej jest drogą długą i wyboistą, wymagającą interdyscyplinarnego podejścia oraz pomocy zespołu medyków.
Pacjenci potrzebują również wsparcia emocjonalnego, by poradzić sobie przede wszystkim z różnego typu zaburzeniami obrazu własnego ciała, z depresją; potrzebują także wsparcia w motywacji, wytrwałości w drodze po zdrowie. Niejednokrotnie izolują się społecznie, wstydzą – głównie dlatego, że o otyłości nie potrafimy rozmawiać.
Dlatego cieszę się, że w ramach kampanii „Porozmawiajmy szczerze o otyłości” powstał słownik o tym, jak wspierająco mówić o chorobie otyłościowej, gdyż mam wrażenie, że często nawet nie mając złych intencji obrażamy, negujemy, a przede wszystkim sprawiamy wielką przykrość pacjentom zmagającym się z tą chorobą. Zmieńmy to; do tego potrzebna jest edukacja i wsparcie.
Przede wszystkim musimy pamiętać, że otyłość jest chorobą?
To podstawa. Prowadzę podkasty „Zdrowie zaczyna się w głowie”; pacjenci często dzielą się swoimi historiami. Wielu z nich bardzo późno dowiedziało się, że chorują na otyłość. To zmieniło ich postrzeganie siebie, podejście do swojego zdrowia, a także wyglądu. Musimy głośno edukować na ten temat; takiej edukacji potrzebują nie tylko pacjenci i ich bliscy, ale także lekarze.
Zanim zaczęła Pani pracować z pacjentami chorymi na otyłość, pracowała Pani z pacjentami onkologicznymi. Prof. Mariusz Wyleżoł, który leczy bariatrycznie chorych na otyłość, często mówi, że pacjent z chorobą otyłościową jest w gorszej sytuacji niż pacjent z choroba nowotworową. Mocne słowa; czy zgodziłaby się Pani z takim stwierdzeniem?
Moja droga zawodowa była drogą od onkologii po różne choroby przewlekłe, w tym chorobę otyłościową. Zgadzam się ze słowami Profesora. Nadwaga i otyłość jest jednym z czynników ryzyka wystąpienia choroby nowotworowej. Pacjent onkologiczny zwykle wzbudza współczucie, jego potrzeby są często w centrum uwagi.
Pacjent z otyłością takiego wsparcia nie otrzymuje. W gabinecie ginekologa, internisty czy innego lekarza często słyszy: „Proszę więcej się ruszać i mniej jeść”. Pacjent z otyłością to nie jest osoba leniwa, to są osoby, które mają zaburzenia hormonalne, metaboliczne, wymagają bardzo konkretnego leczenia. To bardzo długi proces.
Wiemy, że pacjent onkologiczny powoduje wsparcia, a z drugiej strony uważamy, że pacjent z chorobą otyłościową jest sobie sam temu winien. A to po prostu jest choroba, jak każda inna.